niedziela, 13 lutego 2011

Walentynka z dedykacją dla Swojej.


Jeżeli Miłość Jest

Na naszą słabość i biedę
niemotę serc i dusz
na to że nas nie zabiorą do lepszych gór i mórz
na czarnych myśli tłok
na oczy pełne łez
lekarstwem miłość bywa
jeżeli miłość jest
jeżeli jest możliwa

na ludzką podłość i małość
na ostry boży chłód
na to ze nic się nie stało a zdarzyć miał się cud
na szary mysi strach
bliźniego wrogi gest
lekarstwem miłość bywa
jeżeli miłość jest
jeżeli jest możliwa


tu kukły ludźmi się bawią tu igra z nami czas
tu wielkie młyny nas trawią i pył zostaje z nas
na to, że z pyłu pył i za początkiem kres
ratunkiem miłość bywa
jeżeli miłość jest
jeżeli jest możliwa

na krajów nędzę i smutek, na okazałość państw
policję, kłamstwo, nudę, potęgę małych draństw
na nocny serca ból, że człowiek żył jak pies
ratunkiem miłość bywa
jeżeli miłość jest
jeżeli miłość jest...

(Agnieszka Osiecka)

czwartek, 10 lutego 2011

Lepkie łapy.

Kościół kat. jest powszechny i niesie ustami biskupów słowa pocieszenia dla wszystkich potrzebujących. Tym razem słowa pocieszenia biskupi kierują do wszystkich złodziei, złodziejaszków i tych co lepkie łapy mają.
Nie lękajcie się i nie traćcie nadziei. Kościół jak Matka Święta przytula Was, rozumiejąc Wasze lęki, obawy, Wasz codzienny trud.
Umiłowani w Jezusie nie lękajcie się albowiem: „Konia ze stajni się nie wyprowadza”.
Amen.
Jeśli niezawisły sąd usankcjonuje opinię biskupów wyrażoną w powyższym zdaniu, to następnego dnia idę do salonu pożyczyć sobie jakąś wypasioną furę, albo paru impresjonistów z muzeum, albo to i to, a co.


środa, 9 lutego 2011

Zezwierzęcenie.


Co nas odróżnia od zwierząt? Świadomość, intelekt, mowa. Jest coś jeszcze, co wprawdzie cechy te wyraźnie zaburza, wydawałoby się przybliżając nas tym samym do zwierząt, ale o dziwo, jednocześnie nas od nich odróżnia. To oczywiście alkohol. Żadne zwierzę nie narąbie się w 3 dupy dla samego nawalenia się. A człowiek i owszem, i jest z tego powodu zadowolony, i dumny, bo wie że, to odróżnia go od zwierząt, to czyni go cywilizowanym homo sapiens.
Kiedyś byłem świadkiem takiego zdarzenia. Pod sklepem delikatesowym na ulicy Odrzańskiej we Wrocławiu chwiało się dwóch smakoszy tanich win. Dookoła rozsiewali woń nieprzespanej nocy.
Wpatrywali się w przechodniów atakując ich od czasu do czasu zwietrzałą prośbą o zeta na kolejne wino. W pewnym momencie para studentów omijając chwiejących się smakoszy weszła do sklepu i kupiła butelkę wody. Koneser tanich win z rozgoryczeniem na twarzy obserwował ten zakup pary studentów. Po chwili zwracając się do swojego towarzysza alkoholowej niedoli stwierdził tonem ze wszech miar filozoficznym: - No patrz... Wodę piją.... Jak zwierzęta.

wtorek, 8 lutego 2011

Baba czy chłop?


Niedawno okazało się że, Mona Lisa z obrazu Leonarda da Vinci jest chłopem. Zchłopienie baby potwierdzone przez naukowców każe zastanowić się nad problemem głębiej, wszak nawet Kopernik była kobietą. No właśnie, jak to jest, czy to baby nam chłopieją, czy chłopy babieją? Czy mając zchłopioną żonę można z nią łazić na piwo, głośno bekać, oddawać publicznie mocz, no po prostu traktować ją jak normalnego kumpla? I jak potem z tym kumplem iść do łóżka? Z drugiej strony taki zbabiony chłop to załamka dla baby i wstyd dla rodu chłopskiego, przykładów takiego zbabienia jest aż nadto choćby w telewizji. A może promieniowanie Kupelweisera znane z Seksmisji daje coraz bardziej o sobie znać?
Swego czasu stojąc w kolejce w sklepie delikatesowym na ulicy Odrzańskiej we Wrocławiu byłem świadkiem takiej rozmowy.
Klient - Poproszę wódkę.
Sprzedawczyni - Ale Pan to chyba nie jest pełnoletni?
Klient - Jeśli już to pani i mam 21 lat o tu dowód mam.
(Po wyjściu Klienta sprzedawczyni do mnie)
Sprzedawczyni - Panie ja już nie mogę, teraz to nawet baby od chłopa odróżnić nie można.


poniedziałek, 7 lutego 2011

Perły ze sterty. 11.

Nareszcie się doczekałem. Byłem zafascynowany jej rolą w „Leonie zawodowcu”, potem były role różne, ale to zawsze było jednak nie to. Teraz w końcu ujrzałem w Natalie Portman bardzo dojrzałą aktorkę. Rola w „Czarnym łabędziu” jest naprawdę świetna. Zagrała baletnicę, która dążąc do geniuszu wpada w szpony obłędu. Gdy przekracza się granicę za którą jest geniusz, ideał, perfekcja to obłęd i szaleństwo są na wyciągnięcie ręki. Od zawsze geniusz i obłęd idą ze sobą w parze. A dążenie do doskonałości bywa śmiertelnie destrukcyjne. I to wszystko w filmie jest świetnie pokazane. Pokazane nie tylko przez bardzo dobrą realizację ale również poprzez świetną kreację Natalie Portman. Myślę, że tą rolą zapoczątkowała następne równie dobre kreacje, Bardzo bym chciał. Dla mnie od dzisiaj Natalie Portman przestaje być małą Matyldą a zostaje dojrzałą Niną. Polecam!!!

środa, 2 lutego 2011

Żeby się nie poddać, ręce nonszalancko wkładam w kieszenie.

W końcu się posprzątałem albo raczej zharmonizowałem. Kiedy wszystko w głowie i dookoła mnie jest porządnie poukładane, to żadne przeszkody mi nie straszne. To umiłowanie do porządku i wewnętrznej harmonii nie jest nabyte wskutek mojego starokawalerstwa, ponieważ mam tak od dziecka. Kiedyś umiłowanie porządku powodowało u mnie wiele problemów. Jeśli wyczułem swoim dziecinnym nosem, że nauczyciel olewa swoja pracę, robi lekcje na odwal się albo nie wywiązuje się z tego co obiecał, to taki nauczyciel i zarazem taki przedmiot lekcyjny od razu przestawał mnie interesować. Niestety po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że przestało mnie obchodzić 90% przedmiotów w szkole. Począwszy od lat 80-tych bylejakość oświaty jest usprawiedliwiana brakiem pieniędzy na wyżej wymienioną. Żeby nie zostać więc analfabetą (teraz żałuję, bo jako nie czytaty i nie pisaty troglodyta zrobiłbym wybitną karierę w mediach lub polityce), odkryłem możliwość samokształcenia. W samouctwie postawiłem na dwa podstawowe cele: ogólne pojęcie o świecie makro i mikro oraz skupienie uwagi na to co mnie interesuje (takich podziałów dokonywałem już w podstawówce). Od razu z kręgu mojego jakiegokolwiek zainteresowania wypadł „WF” i „ZPT”. Z czasem odpadały kolejne przedmioty ( już głównie w liceum) które uznałem za wystarczająco zgłębione. Z czasem nawet brakowało mi czasu na szkołę, bo to co oświata chciała wbić mi do łba ( z kręgu moich zainteresowań oczywiście), ja już dawno miałem zgłębione i wyprzedzałem ją o parę lat świetlnych. To niestety spowodowało, że nigdy nie byłem wzorowym uczniem a czerwony pasek na świadectwie miałem tylko wtedy, gdy sobie namalowałem.
Napisałem ten tekst po to, żebyście zauważyli moi drodzy czytający, jaki dramat, cóż za ból i heroizm powstaje w głębi mojej osoby ;)))). Bo z jednej strony ja, porządnicki, harmonijny, lubiący jasne cele i logiczne wyjaśnienia, a z drugiej strony ona, Polska. Kraj schizofreników, kompleksów, romantyków i cwaniaków, kraj w swej nieprzewidywalności prawie surrealistyczny. Kraj w którym buduje się zręby i kładzie podwaliny, tylko nikt nie wie w jakim celu. Kraj w którym królem jest postać mityczna, a parlamentarzyści zamiast do roboty idą na pielgrzymkę. Kraj w którym kolejne pokolenie zaciska pasa a kolejne pokolenie emerytów nie ma złudzeń. Kraj w którym narodowym sportem jest piłka nożna a reprezentacja tejże gra na poziomie Burkina Faso. I można by jeszcze wymieniać bez liku.
Dlatego obmyślam wciąż i ciągle co zrobić by się nie zniechęcić do tego kraju, by nie zwariować albo przynajmniej by nie popaść w depresję. Więc robię swoje, buduję wewnątrz tego absurdu swój własny świat (a mimo to czasem ręce opadają). Wybudowałem już zręby, teraz będę kładł podwaliny.


wtorek, 1 lutego 2011

Takie tam.

Nie mam czasu na pieprzoty. Prawdę mówiąc to czas mam, ale ten natłok myśli i odczuć dezorganizuje moje zmysły i zdolności. Kotłuje się we mnie wszystko i przewraca. Bałagan w mojej głowie. Na razie maluję obraz, który nikomu się nie podoba oprócz mnie (o zgrozo!), bo światło w nim fajne jest. I tęsknię za Swoją, i za wiosną, i za ciepłem.
Jak uporządkuję siebie to napiszę.