Los okazał się, po raz kolejny, co najmniej wredny. Albowiem wylosowałem film niełatwy do opisania, stwarzający problemy, różniący się w odbiorze a na dodatek dobry. Mam na myśli „Jabłka Adama” (oryg.„Adams Aebler”).
Nie będę opisywał treści, bo to można sobie poczytać na http://www.filmweb.pl/Jablka.Adama.
Film jest opisany jako czarna komedia, co do końca prawdą nie jest, ja bym go określił raczej mianem słodko-kwaśnym. Przerzuca widza w skrajne nastroje, po scenach prawdziwej traumy, scenach nieraz szokujących, następują sceny groteskowe, absurdalne, co daje nieraz w odbiorze nawet charakter niesmaczny ale mieszczący się mimo wszystko w granicach smaku. W filmie jest pełno odniesień biblijnych, sił nadprzyrodzonych, alegorii. To daje recenzentom powód do odbierania filmu jako walki dobra ze złem i rozważań na ten temat. Nie zgadzam się z tym. To nie jedyny aspekt tego filmu.
Jako ateista i realista w podejściu do życia odrzucam te zasłonki alegorii religijnej i odbieram ten film nieco inaczej. Jeśli człowiekowi odbiera się wiarę w dobro, nawet mocno przerysowaną wiarę, naiwną, to odbiera się także sens życia. Bo kłamstwo jest częścią naszego życia. Bez przerwy okłamujemy siebie samych, wierząc że będzie lepiej, wierząc w miłość, dobro człowieka i świata. Nieustannie żyjemy nadzieją, która jest złudna, która nie jest niczym innym jak okłamywaniem siebie.
Ale przecież, bez tej wiary, bez tej nadziei, stalibyśmy się pesymistami pozbawionymi sensu egzystencji. Religia jest takim największym kłamstwem, które daje nam nadzieje na coś lepszego kiedyś, nawet po śmierci. Jako racjonalista wierzę w dobro człowieka, w możliwość poprawiania świata, wierzę w miłość i być może ta wiara okaże się naiwna i niedorzeczna, bo może człowiek okaże się zły, świat nie do poprawienia a miłość tylko wymysłem poetów, ale póki co będę się okłamywał żeby nie stracić sensu życia.
Na uwagę zasługuje świetna rola Madsena Mikkelsena. To ten, który zagrał przeciwnika Bonda w „Casino Royale”.
Film polecam:)