wtorek, 26 kwietnia 2011

Bezdomny uprasza się łaski.

Oj nie było mnie, że ho ho. Zaległości przeogromne w czytaniu i pisaniu bloga. Mea culpa.
Na usprawiedliwienie mojej nieusprawiedliwionej nieobecności mogę podać parę zwietrzałych frazesów typu: miałem dużo pracy i mało czasu, nie opłaciłem netu i go wyłączyli, byłem chory albo, że byłem zajęty szyciem obcisłego trykociku gdyż postanowiłem zostać superbohaterem. Niestety nic z tych rzeczy. Po prostu dopadła mnie ogromna pustka umysłowa, zniechęcenie i przeogromny tumiwisizm. Każdy dzień witałem jakże soczystym: „o ja pierdolę”. Poza tym w nocy śniły mi się koszmary typu: złamana brzoza, zdrada o świcie, błogosławiony Lolek, nowa ramówka telewizji i pan Jacyków chrapiący obok w łóżku. Z tego powodu do mojego „mamtowdupie” doszło permanentne niewyspanie i zgrzytanie zębami. Kulminacja złego nastąpiła jednak dopiero w tym tygodniu. Otóż mogę legalnie i w majestacie prawa ogłosić, iż zostałem bezdomnym. Normalnie z godziny na godzinę, nagle: „jeb!” i jestem bezdomny. Zresztą z moich rodziców także uczyniłem bezdomnych, żeby raźniej było w kartonie pod mostem. W końcu rodzina jest najważniejsza zaraz po Polsce oczywiście. Poza tym taka bezdomność rodziców ma swoje plusy, mam stu procentową pewność że mnie nie wydziedziczą.

Powyżej kolaż zdjęć dokumentujących moją nieobecność na blogu, oczywiście oczami i obiektywem aparatu Kontrolerki.