wtorek, 31 stycznia 2012
niedziela, 29 stycznia 2012
sobota, 28 stycznia 2012
czwartek, 26 stycznia 2012
Politycy lekkich obyczajów.
Dałeś Narodzie intratne posadki idiotom, którzy nie tylko olewają swoją pracę ale na dodatek przyznają się do tego (cymbały jedne) oficjalnie. "Dzisiaj rano dowiedziałem się, że głosowałem za ACTA. Serio. I nie mam zamiaru się tego wypierać. Czy wiedziałem, za czym głosuję? Nie. Czy zawsze wiem, za czym głosuję? Rzadko. Czy inni posłowie i europosłowie wiedzą więcej? Nie" - napisał na swoim blogu europoseł Marek Migalski .(źródło, portal informacyjny Tok fm.pl)
Narodzie ilu nierobów do tej pory rozliczyłeś z obietnic, ilu ukarałeś za kłamstwa, ilu za niekorzystne decyzje dla Ciebie a ilu za przekręty? Jeśli Narodzie masz to wszystko gdzieś, i nie wkurwia Cię taka postawa tzw. Twoich przedstawicieli, tzn. że stać Cię na taką ekstrawagancję. Więc nie biadol, że Ci źle.
Mam problem, bo nie wiem. Czy jeśli wykorzystam wizerunek np. Premiera, trochę go przerobię a następnie wyśmieję go w sposób publiczny, wytykając Jego wady, to z jakich paragrafów będę karany? Dodam, że rysując powyższą karykaturę nie zapłaciłem Panu Premierowi za wykorzystanie jego facjaty. ;)
środa, 25 stycznia 2012
Chroniczny brak kolorów.
Od pewnego czasu jak powietrza potrzebuję kolorów (stąd blog zrobił się jakby barwniejszy). Intensywnych, jaskrawych, pełnych światła. Szare budynki, popielaci ludzie na tle nijakiego nieba przyprawiają mnie o depresję.
Gdy już naprawdę jest źle, gdy kawa nie pomaga, gdy częstotliwość ziewania radykalnie zwiększa się i powoli zamierają tzw. siły witalne, wtedy ostatnią deską ratunku jest palmiarnia. Ostoja ciepła, kolorów i jazgoczących nadpobudliwych papug. Godzina spędzona w palmiarni uspokaja oczy i pobudza zmysły.
Tutejsza palmiarnia jest bardzo malutka ale nadrabia bliskim towarzystwem różnorakich gatunków papug. Każda z nich jest indywidualistką i każda chce być zauważona.
Zawsze gdy jest mróz, deszcz, chlapa lub totalne zachmurzenie uciekam ze Swoją chociaż na chwilę w świat kolorów, ciepła i wiecznego karnawału papuzich popisów.
Zdjęcia Kontrolerki, ma się rozumieć ;)
Gdy już naprawdę jest źle, gdy kawa nie pomaga, gdy częstotliwość ziewania radykalnie zwiększa się i powoli zamierają tzw. siły witalne, wtedy ostatnią deską ratunku jest palmiarnia. Ostoja ciepła, kolorów i jazgoczących nadpobudliwych papug. Godzina spędzona w palmiarni uspokaja oczy i pobudza zmysły.
Zawsze gdy jest mróz, deszcz, chlapa lub totalne zachmurzenie uciekam ze Swoją chociaż na chwilę w świat kolorów, ciepła i wiecznego karnawału papuzich popisów.
Zdjęcia Kontrolerki, ma się rozumieć ;)
wtorek, 24 stycznia 2012
Wystawy.
W pewny deszczowy łykend, zamiast wylegiwać się wygodnie na kanapie i gapić się w kolejne produkcje filmowe amerykańskiej propagandy, postanowiliśmy (ja i Moja) odwiedzić okoliczne muzeum. Powody tego postanowienia były dwa: pierwszy, "Higiena na co dzień. Dawne łazienki i nie tylko." oraz drugi, "Zabawki naszych dziadków." A oto, co zobaczyliśmy na własne oczy.
Moja w tej samej chwili, gdy zobaczyła to cudo, znienawidziła naszą kabinę prysznicową. Ja w myślach szybko obliczyłem ile kosztuje kilogram miedzi, ale nie przyznałem się do takiej barbarzyńskiej myśli.
Wanna w kształcie buta mnie zafascynowała. Na dole wanny znajduje się palenisko, tak więc siedzi się w wannie tyłkiem bezpośrednio na palenisku. Ugotować się można na samą myśl.
Moją uwagę przykuły wielkie barchany wiszące na parawanie łazienkowym. Nie chciałbym spotkać właścicielki tychże.
Papier toaletowy, może to i nie jedwabista miękkość o zapachu wiosennych kwiatów ale ma swój urok.
Co bardziej spostrzegawczy zauważą, że już przed wojną niektóre rzeczy były z allegro ;)
Trzeba przyznać, że ówczesne umywalki wykazywały zdecydowanie większą różnorodność od tych współczesnych. Aż żal bierze, że sztuka rzemieślników obecnie przegrała z tandetą, prostotą i bylejakością.
Dodam jeszcze, że wystawa obejmowała przedmioty od XVIIIw. po poł. XXw. pochodzące głównie z prywatnych kolekcji.
W następnej sali czekały na nas zabawki naszych dziadków.
I tu przeżyłem szok. Rozpoznałem niektóre zabawki jakimi bawiłem się w swoim zamierzchłym dzieciństwie (drewniany wóz strażacki, drewniana wywrotka i hulajnoga). Kawałek mojego dzieciństwa trafił już do muzeum. Poczułem się stary.
Mebelki do domku dla lalek były naprawdę precyzyjnie wykonane. Zastawa to oczywiście ceramika bolesławiecka.
Mebelki kuchenne dla lalek. Barbie z Kenem i całym swoim wypasionym wyposażeniem mogą się schować.
I wreszcie same lalki. Pięknie malowane w ręcznie uszytych kreacjach.
I jak dla mnie hit tej wystawy. Najbardziej przerażająca lalka. Wyjęta żywcem z horroru. Spójrzcie jej w oczy i powiedzcie sami. Brrrr.
Niech Was nie zwiedzie ten niby niewinny uśmiech.
Dodam, że wystawa obejmowała eksponaty z poł. XIXw., które pochodziły ze zbiorów Muzeum Zabawek w Karpaczu oraz Muzeum Ziemi Kłodzkiej.
Zdjęcia robiła Kontrolerka ;)
Moja w tej samej chwili, gdy zobaczyła to cudo, znienawidziła naszą kabinę prysznicową. Ja w myślach szybko obliczyłem ile kosztuje kilogram miedzi, ale nie przyznałem się do takiej barbarzyńskiej myśli.
Wanna w kształcie buta mnie zafascynowała. Na dole wanny znajduje się palenisko, tak więc siedzi się w wannie tyłkiem bezpośrednio na palenisku. Ugotować się można na samą myśl.
Moją uwagę przykuły wielkie barchany wiszące na parawanie łazienkowym. Nie chciałbym spotkać właścicielki tychże.
Papier toaletowy, może to i nie jedwabista miękkość o zapachu wiosennych kwiatów ale ma swój urok.
Co bardziej spostrzegawczy zauważą, że już przed wojną niektóre rzeczy były z allegro ;)
Trzeba przyznać, że ówczesne umywalki wykazywały zdecydowanie większą różnorodność od tych współczesnych. Aż żal bierze, że sztuka rzemieślników obecnie przegrała z tandetą, prostotą i bylejakością.
Dodam jeszcze, że wystawa obejmowała przedmioty od XVIIIw. po poł. XXw. pochodzące głównie z prywatnych kolekcji.
W następnej sali czekały na nas zabawki naszych dziadków.
I tu przeżyłem szok. Rozpoznałem niektóre zabawki jakimi bawiłem się w swoim zamierzchłym dzieciństwie (drewniany wóz strażacki, drewniana wywrotka i hulajnoga). Kawałek mojego dzieciństwa trafił już do muzeum. Poczułem się stary.
Mebelki do domku dla lalek były naprawdę precyzyjnie wykonane. Zastawa to oczywiście ceramika bolesławiecka.
Mebelki kuchenne dla lalek. Barbie z Kenem i całym swoim wypasionym wyposażeniem mogą się schować.
I wreszcie same lalki. Pięknie malowane w ręcznie uszytych kreacjach.
I jak dla mnie hit tej wystawy. Najbardziej przerażająca lalka. Wyjęta żywcem z horroru. Spójrzcie jej w oczy i powiedzcie sami. Brrrr.
Niech Was nie zwiedzie ten niby niewinny uśmiech.
Dodam, że wystawa obejmowała eksponaty z poł. XIXw., które pochodziły ze zbiorów Muzeum Zabawek w Karpaczu oraz Muzeum Ziemi Kłodzkiej.
Zdjęcia robiła Kontrolerka ;)
piątek, 20 stycznia 2012
Głos za.
Z jednej strony Palikot z kadzidełkami, z drugiej nawiedzone pieprzenie o Smoleńsku.
Z jednej strony kompletny bałagan (jak zwykle) w służbie zdrowia, z drugiej wzrost cen i bezrobocia.
Z jednej nowe wielkie stadiony, z drugiej sypiące się gmachy teatrów.
Z jednej sowite nagrody dla ministrów, z drugiej cięcia budżetowe.
Z jednej sypie śniegiem i wieje, z drugiej wieje i śniegiem sypie.
Itd., itp.
W takich, niestety powtarzalnych okolicznościach przyrody, aż się chce zapalić.
Dlatego jestem za legalizacją marihuany (choć nie tylko dlatego).
Subskrybuj:
Posty (Atom)