niedziela, 26 sierpnia 2012

Zamkowy komis.


No trochę mnie nie było a tu tyle spraw się namnożyło, że głowa boli od samych tytułów.
Skończyła się Olimpiada ( całkowicie umknęła mojej uwadze z wyjątkiem startu kajakarki z Kalisza, bo całe miasto mocno kibicowało). Potem okazało się, że nasi sportowcy nie spełnili oczekiwań. Noż kurka! Cud że w ogóle jakieś medale zdobyli; cud, że ktokolwiek w tym kraju uprawia sport na poważnie. Mówiąc szczerze przy takim braku wsparcia i zainteresowania Państwa, przy złodziejskiej i kolesiowskiej polityce aparatczyków sportowych, w życiu nie zdecydowałbym się narażać zdrowie i nerwy na tak wątpliwy interes jak sport. Chwała tym, którzy mieli odwagę pojechać i zdobyć krążek.
Część społeczeństwa w przerwie między olimpiadami zainwestowała w złoto. Miał być szybki zysk, ale jak to bywa w takich przypadkach zysku ni ma i pieniędzy ni ma. Teraz wszyscy mówią, że trzeba takie przepisy wprowadzić, żeby złodzieje nie mogli interesów finansowych prowadzić. Kurczę, fajnie, tylko że wtedy sejm, senat, rząd, zus, krus, nfz... musieliby się sami rozwiązać.
                                                                               
                                                                              *                        
Przyznam się, że wszystkie wydarzenia, które wstrząsały opinią publiczną, przez ostatnie tygodnie miałem głęboko w niedomówieniu. Byłem skupiony jedynie na letnim słonku i wysokiej temperaturze powietrza. W tak sprzyjających warunkach wybrałem się tydzień temu ze Swoją na zamek.


Zamek Grodziec wznosi się dumnie na powulkanicznym stożku między Złotoryją a Lwówkiem Śląskim. Obecnie to późnogotycki częściowo odrestaurowany zamek, jednakże już za pierwszych Piastów w tym miejscu  stała obronna warownia Bobrzan.


Sam zamek jest niezwykle atrakcyjny dla kogoś, kto lubi wałęsać się po ciasnych, krętych schodkach, wąskich i niskich korytarzach, krużgankach i murach obronnych.






Niezwykle ciekawą atrakcją poznawczą są liczne kibelki zamkowe.



I to niestety tyle co mógłbym polecić jeśli chodzi o ten zamek. Reszta jest już tylko nieporozumieniem.
Zaparkowane samochody w każdym zamkowym zakamarku psują wrażenie estetyczne. Jeszcze bardziej to wrażenie psują rozstawione na dziedzińcu zamkowym stragany o charakterze jarmarczno - odpustowym  made in China. Nie wspomnę już o zwyczajnym bałaganie wydobywającym się z każdego kąta, czy męczeniu egzotycznych zwierząt na środku dziedzińca.


Nie ma, żadnych tablic informacyjnych, żadnych dostepnych wiadomości na temat wnętrz zamkowych i samego zamku. Zresztą największe rozczarowanie czeka w komnatach zamkowych. Poniemiecki szrot zmieszany z tym co akurat było pod ręką  tworzy obraz klęski. Hełmy i bagnety poniemieckie wymieszane z szafami "wczesny Gomułka", koślawe obrazy na ścianach (podejrzewam, że malowane przez dzieci chyba) i freski  z motywami szlacheckimi ale malowane w formie fresków egipskich ( co to ma być?!), w holu nieudany portret jakiegoś feldmarszałka a pod nim łoże "późny Gierek".







 Wrażenie zmieszania komisu meblowego ze śmietnikiem pohitlerowskich gadżetów dopełnia zakurzona, z powyrywaną instalacją elektryczną i kompletnie zaniedbanymi (paroma zaledwie) eksponatami, wystawa narzędzi tortur.




I to tyle, jeśli chodzi o Zamek Grodziec.




Całość wrażenia po zwiedzaniu tego zamczyska uratował stragan z wyrobami miodowymi. A przede wszystkim miody pitne, nalewki na miodzie i piwo miodowe. To ostatnie bardzo pyszne. Polecam:)







2 komentarze:

  1. Szkoda, że u nas tak wspaniałe miejsca są zaniedbane i leżą odłogiem. Na całym świecie takie miejsca wspiera się i otacza szczególną opieką.
    Niech i u nas wreszcie tak będzie!

    OdpowiedzUsuń