środa, 8 sierpnia 2012

Lato, lato echże ty.


Znienacka połowa lata minęła nieodwracalnie. Nawet nie zdążyłem się nacieszyć upałami, kąsającymi komarami, czy  goframi z bitą śmietaną i jagodami a tu już zapowiadają ochłodzenie i deszcz. Ja wiem, że w centralnej i wschodniej Polsce susza, że ogórki wyschnięte i twarde na mizerię się nie nadają, ale tutaj gdzie jestem co drugi dzień jak nie huragan to leje (i to podobno ma być najcieplejsze miejsce w Polsce, hm..., może za komuny było).
Poza tym, jak to latem, padają jeden po drugim biura podróży lub jakieś szemrane banki. W przedwojennej Łodzi było prościej, podpalało się składy bawełny i ogłaszało bankructwo, i wszyscy mogli  fabrykantowi nafiukać. A propos, mam chętkę po raz kolejny obejrzeć "Ziemię obiecaną".
Ponadto okazało się, że urzędy, agencje i inne spółki państwowe są obsadzane przez rodziny polityków. No  też mi odkrycie epokowe. Wciskanie na posadki znajomków i pociotków jest naszą dyscypliną narodową od wieków uprawianą z sukcesami. Nie ma takiego mocnego, żeby mógł tę tradycję zmienić. Nie pozwolimy!
Przeczytałem też, że zatrważająco zaczyna rosnąć bezrobocie. Czegoś tu nie rozumiem. Przecież od paru dobrych lat mamy niż demograficzny, każdego roku zamykamy po kilkadziesiąt szkół, więc logicznie myśląc, skoro nas coraz mniej jest, to miejsc pracy powinno przybywać. Ja wiem, niektórzy powiedzą, że ci z wyżu demograficznego blokują tych z niżu. Z tym, że jak popatrzę na swoich znajomych (z wyżu są w większości) to oni też za bardzo roboty nie mają. Więc może by tak powiedzieć wprost, że to nie bezrobocie rośnie, tylko miejsc pracy ubywa. Niby skutek ten sam, tylko wina rządzących jakby większa.
Od paru tygodni słyszałem od Swojej, że przydałaby się deska do prasowania (fakt nie mieliśmy takowej do tej pory). Tygodnie mijały a Moja od czasu do czasu o tej desce żale wylewała. W końcu zebrałem się w sobie, pojechałem i... tadaaam(!), kupiłem nowiuśką deseczkę do prasowania. Demonstruję Swojej ten jakże funkcjonalny i zarazem elegancki zakup licząc w duchu na odrobinę wdzięczności (że może rzuci się w me ramiona z tej radości)  a tymczasem ona nosem zaczęła kręcić mówiąc: - Ta jasne i na palec sobie deskę włożę i wszystkim pokazywać będę, że chłop mi deskę do prasowania kupił.
Aluzję chwytam w mig i domyśliłem się, że bardziej z pierścionka byłaby chyba zadowolona.
 Bez sensu, pomyślałem jednak po chwili, przecież na pierścionku koszuli się nie uprasuje. Nieprawdaż?

2 komentarze: