W pewny deszczowy łykend, zamiast wylegiwać się wygodnie na kanapie i gapić się w kolejne produkcje filmowe amerykańskiej propagandy, postanowiliśmy (ja i Moja) odwiedzić okoliczne muzeum. Powody tego postanowienia były dwa: pierwszy, "Higiena na co dzień. Dawne łazienki i nie tylko." oraz drugi, "Zabawki naszych dziadków." A oto, co zobaczyliśmy na własne oczy.
Moja w tej samej chwili, gdy zobaczyła to cudo, znienawidziła naszą kabinę prysznicową. Ja w myślach szybko obliczyłem ile kosztuje kilogram miedzi, ale nie przyznałem się do takiej barbarzyńskiej myśli.
Wanna w kształcie buta mnie zafascynowała. Na dole wanny znajduje się palenisko, tak więc siedzi się w wannie tyłkiem bezpośrednio na palenisku. Ugotować się można na samą myśl.
Moją uwagę przykuły wielkie barchany wiszące na parawanie łazienkowym. Nie chciałbym spotkać właścicielki tychże.
Papier toaletowy, może to i nie jedwabista miękkość o zapachu wiosennych kwiatów ale ma swój urok.
Co bardziej spostrzegawczy zauważą, że już przed wojną niektóre rzeczy były z allegro ;)
Trzeba przyznać, że ówczesne umywalki wykazywały zdecydowanie większą różnorodność od tych współczesnych. Aż żal bierze, że sztuka rzemieślników obecnie przegrała z tandetą, prostotą i bylejakością.
Dodam jeszcze, że wystawa obejmowała przedmioty od XVIIIw. po poł. XXw. pochodzące głównie z prywatnych kolekcji.
W następnej sali czekały na nas zabawki naszych dziadków.
I tu przeżyłem szok. Rozpoznałem niektóre zabawki jakimi bawiłem się w swoim zamierzchłym dzieciństwie (drewniany wóz strażacki, drewniana wywrotka i hulajnoga). Kawałek mojego dzieciństwa trafił już do muzeum. Poczułem się stary.
Mebelki do domku dla lalek były naprawdę precyzyjnie wykonane. Zastawa to oczywiście ceramika bolesławiecka.
Mebelki kuchenne dla lalek. Barbie z Kenem i całym swoim wypasionym wyposażeniem mogą się schować.
I wreszcie same lalki. Pięknie malowane w ręcznie uszytych kreacjach.
I jak dla mnie hit tej wystawy. Najbardziej przerażająca lalka. Wyjęta żywcem z horroru. Spójrzcie jej w oczy i powiedzcie sami. Brrrr.
Niech Was nie zwiedzie ten niby niewinny uśmiech.
Dodam, że wystawa obejmowała eksponaty z poł. XIXw., które pochodziły ze zbiorów Muzeum Zabawek w Karpaczu oraz Muzeum Ziemi Kłodzkiej.
Zdjęcia robiła Kontrolerka ;)
o nie!!!
OdpowiedzUsuńjak u Kontrolerki się zabawiłam przy tych rybik podskokach to teraz nie będe mogła zasnąć, po co żem tu przyłaziła?!!!
Jak zobaczyłam tą lale to mnie najgorsze wspomnienia i koszmary z dzieciństwa wróciły! czemuż to? Już kiedyś pisałam ino na Interii jak to moja mama za czasów mojego nie-szczęsnego dzieciństwa wychodząc do sąsiadki i zostawiając mnie samą w domu zapodała na płycie vhs "Laleczkę Chucki"!!!!!!!!! Że niby to bajeczka...
I ja w swojej młodocianej głupkowatej niewinności zobaczyłam owy film.... i ten koszmar do mnie powrócił po rzuceniu okiem na to... na to... na TO!!!
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
Ooo też mi się wspomnienie Laleczki Chucki nasunęło:-)
OdpowiedzUsuńA drewnianym wozem strażackim toż i ja się bawiłam w szczenięcych latach - czyżbym była już aż tak stara?!
W tej gablocie muzealnej, oświetlona białym światłem wyglądała naprawdę przerażająco.
OdpowiedzUsuńmatkokochana ! nie tylko Ty jesteś w szoku . taką lalę "Brrr" dostałam od dziadka .długo nie była u mnie, ponieważ wykąpałam ją kilka razy i wyobraź sobie, że skruszyły się jej stopy :) ale i tak wolałam bawić się samochodzikami. dzięki za to wspomnienie :D
OdpowiedzUsuńSama idea pójścia na wystawę przednia.
OdpowiedzUsuńI mnie też zawsze podobały się takie miedziane wolnostojące wanny ... ech!
Pozdrowienia!'
iw
Taaaa, urzekło mnie jej spojrzenie..... ;)
OdpowiedzUsuńA wanna z "podgrzewanym tyłem" zaintrygowała... Woda stygnie, a tu proszę, wystarczy dorzucić do pieca :)