poniedziałek, 2 stycznia 2012

Opadam.




Wiecie jak to jest, kiedy z balonika wypuści się gwałtownie powietrze. Najpierw zapieprza po suficie, ścianach, zasłonach, by w końcu sflaczały opaść na podłogę. Ja tak właśnie opadam ogarnięty niemocą ogólną. Ziewam przeokropnie, łeb napieprza za każdym razem z innej strony, oczy łzawią i palce opadają z hukiem na klawiaturę. Moja, w podobnym stanie, zamruczała coś o szoku poświątecznym i zamotała się bardziej w kocyk. Ja się też zamotam. Jeszcze ostatnim tchnieniem wydalam postanowienie noworoczne, że od jutra będzie żwawiej i energetycznie bardziej. Od jutra.

2 komentarze:

  1. pewnie, że od jutra- niczego się nie zaczyna od poniedziałku:)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. depresja poświąteczna, też tak mam :D

    OdpowiedzUsuń