środa, 9 marca 2011

Wrrrrr...

Dzisiaj cały dzień potęgowało się we mnie rozdrażnienie. Od rana dostało się prowadzącym telewizję śniadaniową a dalej było już tylko gorzej. Irytacja i warczenie narastało z godziny na godzinę. Może mam męski tzw. bezkrwawy okres, może wstałem lewą nogą, może zmiana pogody tak na mnie wpływała a może ceny cukru i benzyny wkurzyły mnie do szczętu. Nie wiem. Faktem jest, że mój samochód dawno nie słyszał takiej różnorodności przekleństw. Teraz pierwszy wiosenny deszcz rozmył mój wkurw tak jak rozmył resztki zalegającego śniegu tu i ówdzie. Jest ciepło i pachnie wiosną. Tego mi trzeba było. Zimowa irytacja poszła precz. Takie dni wypełnione złością mają swoje plusy. Całą żółć wylewam wtedy w rysunkach. Wena jest tak samo nerwowa jak ja. Owocem wkurwionej twórczości podzielę się już niedługo:)
Dzisiaj także, niczym Pierwiosnki, wyrosły przydrożne grzybiareczki. Widać, ocieplający się klimat wpłynął na ocieplenie stosunków przydrożnych;)

9 komentarzy:

  1. Wystarczy "w" odwrócić do góry nogami i powstanie mrrrrr. A to o niebo lepiej ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale czasem trzeba "wrrr...." ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stosunki przydrożne, o ile pamiętam z podróży samochodem, zawsze najpiękniej kwitły pod świętym miastem Częstochową :))

    OdpowiedzUsuń
  4. teraz to chyba za wcześnie na sezon grzybowy. grzybiareczki - raczej z racji wieku :D
    mowa raczej o postępującym zwyrodnieniu stawów biodrowych :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A niedaleko mojej miejscowości uaktywniły się ssaki leśne ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jakby co to te grzyby są gratis :D
    Wrrrr, już lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie można być przez cały czas słodkim, miłym i mruczusiowym. Czasem trzeba też pokazać kły! :))
    A jeśli to jeszcze buduje sztukę, to niech jest!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń