środa, 18 sierpnia 2010

Sentymenty i odmęty mojej szuflady.






***

Bywają Muzy sarkastyczne
Orężem słów na wietrze lśniące
Szpicą godzące beznamiętnie
fałszywych serc obłudne żądze.
Bywają Muzy lotne, zwiewne
Co rankiem mgłę na trawie ścielą
I nim ideą wzlecą boską
Już zwykłą stają się niedzielą.
Są Muzy wietrzne Są okrutne
Co pajęczyny, złudy plotą
Muzy anioły bałamutne
Muzy jak mosiądz i jak złoto.
Bywają Muzy jak dziewczęta
Jak twoja twarz na pożegnanie
Jak pućki, nóżki, jak rączęta,
Nieokreślone nieopisane.
Muzy na co dzień i do łóżka
Te w papierosowym dymie
I Muzy na srebrnych łańcuszkach
W suterenie zapomniane.
I wśród mnogości Muz pytanie
Wątpliwością kładzie cienie,
Jak mieszczą się one w tobie
ty moje małe natchnienie.

1 komentarz:

  1. No właśnie, jak to jest, że osoba kochana mieści w sobie aż tyle muz? :))

    OdpowiedzUsuń