piątek, 13 stycznia 2012
Pospolite ruszenie.
Kreatywne myślenie zawdzięczam komunie. Brak sznurka do snopowiązałek, papieru toaletowego czy innych tego typu towarów luksusowych zmuszał mnie do wymyślania w to miejsce zastępczych rozwiązań racjonalizatorskich. Mniej lub bardziej udanych. Na podwórku z kumplami wytwarzaliśmy własne zabawki, wymyślaliśmy własne gry. Wielka jedna prowizorka, która co roku w wakacje tworzyła nam naprawdę kolorowy świat. Niepowtarzalny, wyjątkowy i naprawdę tylko nasz.
Na początku lat 90-tych gdy zaczęliśmy buntowniczo konstatować rzeczywistość organizowaliśmy happeningi, drukowaliśmy gazetki i wiele innych wymagających pracy, myślenia i pomysłu, rzeczy. Znowu jakiś nieznany impuls, spontan, wariacka idea, czy chęć zrobienia czegoś nieszablonowego, wyjętego z ram, opanowywała nasze umysły. Robiliśmy to dla siebie, dla innych, żeby pokazać różnorodność w odbieraniu rzeczywistości i żeby się wyróżnić, żeby było bardziej kolorowo.
W taki sposób odbierałem pierwszy W.O.Ś.P. Wariacki pomysł, który rozpalił tysiące ludzi, swoją spontanicznością, kolorem, zapałem, czymś nowym.
I nastał dzień kiedy przyszła komercja. I pożarła nas. I nie trzeba już myśleć, wystarczy mieć pieniądze. Wystarczy zapłacić, żeby były kolorowe jarmarki, żeby muzyczka grała z przytupem i wesołość ogólna na lud spłynęła. Jak na odpuście w Proszowicach gdy ktoś pierdnie wesołość wśród gawiedzi wywoła.
I tak odbieram W.O.Ś.P. dzisiaj po tych 20 latach grania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy w poprzednim życiu byłeś snopowiązałką? :D
OdpowiedzUsuńNo tak to jest z Owsiakiem i jego akcją. Tyle samo zwolenników co darcia ryja. Ja już nie czytam tych kalumnii na jego temat, a zwłaszcza kalumnii tych ubożątek.
Ewo P. jeśli dalej bym szedł tym tokiem myślenia, to sądzę, że nie tylko byłbym snopowiązałką ale również byłbym dupą (co z drugiej strony, by wiele tłumaczyło) ;))
OdpowiedzUsuńOrkiestrę popieram "obyma ręcyma", tylko żal mi, że spontan przegrał z komercją i wszystko gra według tego samego szablonu.
Pewnie w dużych miastach jest komercja, ale w małych i na wsi nie. Dalej gra jest spontaniczna i żywiołowa, i daje radochę dużym i małym. Nie jest tak źle :)
OdpowiedzUsuńJaskółka, No mam nadzieję, że tak do szczętu komercha nie przeżarła wszystkiego, więc trzymajmy się tego co zostało, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRacja! Pierwszy finał oglądaliśmy autentycznie ze łzami w oczach ( szczerze mówiąc, trochę dlatego, że wiedzieliśmy, że dwa tygodnie później naszej córze będą naprawiać w Prokocimiu serce, ale NAPRAWDĘ nie tylko dlatego). Dziś drenujemy kieszenie, ale festynów nie oglądamy. Faktycznie forma zeszła na psy.
OdpowiedzUsuńPzdr.