Mam poważny deficyt czasu. Jeśli ktoś posiada jego nadmiar, chętnie kupię każdą ilość.
Rytm codzienny robi ze mnie robota. Spać, jeść, pracować, spać, jeść, pracować... Przy czym "spać" i "jeść" się kurczy a "pracować" wydłuuuuża coraz bardziej. Rząd powinien podjąć uchwałę o ustawowym wydłużeniu doby, w taki sposób, aby starczyło jej także na przyjemności. Ech, pewnie zaraz dowiem się, że nie ma na to pieniędzy, że jesteśmy na dorobku, że kryzys szaleje w Europie, i że musimy zacisnąć pasa i więcej pracować. Hm, to może tak rząd i zgraja posło-senatorów weźmie się w końcu do roboty, skróci sobie szelki, weźmie na przeczyszczenie i przestanie paplać jęzorami o "dupie Maryni". Słyszę tylko utyskiwanie, że Unia nam nie dała i "piniędzy" nie będzie (jakbym słyszał żula Staśka spod monopolowego). Proponuję wziąć przykład z biskupów, przecież oni mają wiedzę i ogromne doświadczenie na temat łupienia, okradania i wyrywania całkiem niezłych fortun.
A u nas matura z religii.
Pamiętam jak przez 5 lat studiów teologicznych przekonywano mnie, że religia to nauka. I wiecie co, nie przekonali mnie. A najbardziej rozśmieszało mnie nadawanie paranaukowych nazw fantastyce religijnej. Chociażby "Środowisko biblijne" (do przedmiotu obowiązkowy "Atlas biblijny"), "Patrologia" (nauka o "Ojcach Kościoła"), "Dogmatyka" (prawie jak fizyka lub matematyka), "Teoria poznania", i wiele innych. Normalnie ręce opadają.
Ale, żeby tak nie opadły do samej podłogi mam coś na ocieplenie duszy i poprawę humoru. Świetny film "Nietykalni" to lekarstwo na poprawę humoru. Polecam.
No, to ja mam mnostwo czasu. Zaczelam go nawet upychac w weki, a czesc musialam po prostu wyrzucic bo termin przydatnosci minal. No, tak...ale do tego zeby miec te stosy zlezale czasu musialam udac sie na emigracje i zajac tym co bohater polecanego przez Ciebie filmu. Stres w pracy dla mnie nie istnieje...
OdpowiedzUsuńZazdraszczam. Też tak tańczysz jak bohater wspomnianego filmu? ;)
Usuń