I cały ten urlop zrobił wielkie ziuuuuu i minął w tempie ekspresowym.
Ze Swoją mieliśmy dzisiaj opisać nasz urlop. Zamierzenia były szczere, aż do momentu, gdy zaczęliśmy próbować wina przywiezione z naszych urlopowych wojaży. Nadmieniam, że wina domowej roboty, z wiejskich piwniczek. I w ten oto cudowny sposób, zamiast blogować, zostaliśmy napruci winem z własnej i nieprzymuszonej woli.
P.s. Właśnie się obudziliśmy i strasznie nas suszy. Wskutek suszenia wypiliśmy cały kompot jabłkowy.
Nara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz