Gdy już naprawdę jest źle, gdy kawa nie pomaga, gdy częstotliwość ziewania radykalnie zwiększa się i powoli zamierają tzw. siły witalne, wtedy ostatnią deską ratunku jest palmiarnia. Ostoja ciepła, kolorów i jazgoczących nadpobudliwych papug. Godzina spędzona w palmiarni uspokaja oczy i pobudza zmysły.
Zawsze gdy jest mróz, deszcz, chlapa lub totalne zachmurzenie uciekam ze Swoją chociaż na chwilę w świat kolorów, ciepła i wiecznego karnawału papuzich popisów.
Zdjęcia Kontrolerki, ma się rozumieć ;)
Biel i czerń to też kolory ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale gdy ich nasycenie i częstotliwość występowania przekroczą mój próg depresji stają się dla mnie nierozpoznawalne jako kolory. Pzdr:)
OdpowiedzUsuńOj tak, większość tęskni za kolorem, za zielenią, kolorem....
OdpowiedzUsuńMnie też brakuje koloru, ale zauważyłam to dziś dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
iw