Machając chustką i głośno zawodząc białogłowa wabiła w ten sposób okolicznych chłopów licząc w ten sposób nie tylko na uwolnienie z zamkniętej wieży, ale przede wszystkim na ożenek ze śmiałkiem, który ją uwolni. Ówczesny podryw dawał przewagę takiej pannie, gdyż małe otwory okienne i wysokość wieży dawały chłopu bardzo małą możliwość dostrzeżenia powabów takiej panny. Z czasem kierowany doświadczeniem chłop już wiedział, że im wieża wyższa, im okienka mniejsze, tym zapewne uroda panny mniejsza.
W moim przypadku wieża była niewysoka a okna duże, więc czym prędzej podjąłem dramatyczną próbę uwolnienia białogłowy. Przy pomocy silnych mięśni, niczym ze stali, uwolniłem Swoją i zaniosłem do chałupy.
Uwolniona kobieta bardzo szybko przystąpiła do prac jakże typowych dla płci odmiennej. Gotowała jadło...
...prała koszule...
Tym fatum okazał się rychły koniec urlopu.